Hits: 83
Działania Francji wobec Rosji budzą zdumienie. Z jednej strony Paryż nawołuje do nakładania jak najostrzejszych sankcji, a z drugiej francuskie firmy nie kwapią się do opuszczenia rosyjskiego rynku. Ich pozostaniu zresztą sprzyja Pałac Elizejski, choć sam Emmanuel Macron kreuje się na negocjatora Europy Zachodniej i pozostaje w stałym kontakcie z Władimirem Putinem.
Przed napaścią Rosji na Ukrainę prezydent Francji aktywnie włączył się w dyplomację. Emmanuel Macron kilkukrotnie rozmawiał z Władimirem Putinem o deeskalacji konfliktu. A gdy Kreml wybrał rozwiązanie siłowe, to właśnie Paryż był jednym z pierwszych ośrodków nawołujących do obłożenia sankcjami gospodarki agresora.
Głos polityków znad Sekwany i Loary miał jeszcze większą siłę przebicia z uwagi na fakt, że Francja od stycznia 2022 r. przewodzi Radzie Unii Europejskiej. Do czerwca odpowiada zatem m.in. za kierowanie pracami nad zmianami w unijnym prawie.
Nakładamy sankcje, mrozimy majątki…
Pierwsze sankcje Unia Europejska nałożyła na Rosję po kilku dniach od jej ataku. Przyczynił się do tego zwrot nastawienia w Niemczech, lecz nie zmienia to faktu, że to Francja była jednym z państw nadających ton. Paryż od początku nawoływał do odcięcia rosyjskich banków od systemu SWIFT, nałożenia sankcji personalnych oraz do konfiskaty majątków, a nawet do embarga na rosyjskie surowce energetyczne.
Za słowami poszły czyny. W swojej analizie Łukasz Maślanka, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, wskazał, że Bruno Le Maire, minister gospodarki i finansów, zwrócił się do Departamentu Finansów Publicznych z prośbą o odnalezienie wszystkich aktywów i nieruchomości należących do rosyjskiej elity, które znajdują się na terenie Francji.
WIECEJ CZYTAJ U ŹRÓDŁA ARTYKUŁU …….
|