Odsłony: 45
Lgną tam ci, którzy nie wyznają islamu. Emir Hamad bin Khalifa Al Thani zgodził się wydzielić dla nich święty obszar. Na obrzeżach miasta w Abu Hamou, godzinę jazdy autobusem, a dwadzieścia minut drogi samochodem, pośrodku autostrad, budynków bez zdobień i licznych piaszczystych terenów, powstało miasteczko kościołów – “Church City”.
Wyrzuceni za miasto
To miejsce skupiające różne odłamy religijne. Na mapie widzimy dokładną rozpiskę świątyń. Są kościoły anglikański, prawosławny, koptyjski czy syryjski. Dwa inne są w budowie.
Z jednej strony to wielki ukłon Emira. W końcu oddał własną ziemię i przeznaczył na postawienie kościoła katolickiego 20 milionów dolarów. Z drugiej – nie przypadkiem wyznaczył innowiercom obszar poza miastem. Podobnie jak w przypadku “Industrial Area” – “oczyścił” centrum państwa od przybyszów z daleka. Strefa przemysłowa zamieszkana przez emigrantów również znajduje się daleko od drapaczy chmur, plaży, luksusowych jachtów i innych atrakcji, którymi wychwala się Katar.
Kościelny z Indii, starszy pan powtarzający, że Jan Paweł II był świętym człowiekiem, nie robi jednak z tego problemu. Z dużą wdzięcznością wypowiada się o możliwości praktykowania religii na obcej ziemi. To gorliwy katolik. Zanim porozmawialiśmy, przynajmniej dziesięć razy okrążył kościół.
Szedł skupiony, równym, szybkim krokiem. Ruszał ustami, coś mówił. W podobnych punktach, na przykład przy choince lub stajence, wykonywał znak krzyża. Gdy skończył kreślić na ciele charakterystyczne punkty prawą dłonią, zawołał strażnika. – On jest z Polski, pokażmy mu kościół – lekko podniósł głos, ale nadal mówił tak, jakby za ścianą spało dziecko.
WIĘCEJ CZYTAJ U ŹRÓDŁA ARTYKUŁU …..